Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/741

Ta strona została przepisana.
Z POEZYI JOACHIMA BIELSKIEGO.




ODA XII.
Do Stanisława Karśnickiego, sędziego sieradzkiego.


Carsnici, crimen mihi...


Snadź, mój Karśnicki, jam winien u ciebie:
Ty poświęcony ojczystej potrzebie,
Gdzie zdradne zgliszcze, gdzie ogień w popiele,
Tam stąpasz śmiele.

I miłe lasy, i Dryady hoże,
Nic cię w zapale zatrzymać nie może;
Jako gorejesz k'Pospolitej Rzeczy,
Któż ci zaprzeczy?

A ja w te czasy burz i niepogody,
W mym bielskim domku, nad strumieniem wody,
W błogosławionych gaikach mej niwy
Siedzę leniwy.

I we mnie grało rycerstwo Marsowe:
Już hełm z piórami włożyłem na głowę,
Miecz przypasałem, zwarłem piersi moje
W blaszaną zbroję;

Ale mię dziewa helikońskiej strony
Wstrzymała, mówiąc: Gdzie idziesz, szalony?
Czy miłość piosnki, czy już nic nie znaczy
Twój dar śpiewaczy?

Straszny rycerzu! niechaj ci się nie śni,
Byś łamał wiarę Febowi i pieśni;
Nie śmiej przenosić zwycięstwa nietrwałe
Nad wieszczów chwałę!

Czy większa Troja, co w popiołach tleje?
Czy większy Homer, co śpiewał jej dzieje?