Strona:Poezye Michała Anioła Buonarrotego.djvu/121

Ta strona została uwierzytelniona.
XXXVIII.

Czém był, nikt pono tego niewysłowi,
Taki blask padał od onéj pochodnie;
Jego zniewagę wyrzucać ludowi
Łatwiéj, niżeli usty chwalić godnie.

By świat nauczać zszedł on w piekieł jamy,
I z tamtąd wyżéj pnąc się aż do Boga,
Otwarte w niebie czekały go bramy,
Gdy go gród własny odepchnął od proga.

Ludu niewdzięczny! dowiódłeś przykładnie,
Że najcnotliwszy zawsze łupem padnie;
Że z takich zbrodni skuwasz swe kajdany.

Ten jeden dowód za tysiące świadczy:
Wyrok wygnania był tak świętokradczy,
Jak był największym z ludzi Dant wygnany.