Przez trudy, bóle, przez umartwień głogi
Bóg da, że w niebo gościńca nie zmylę;
Lecz mi nadziei niestarczy na tyle,
Abym przed śmiercią widział cię mój drogi!
Bo chociaż morze i lądów rozłogi
Dzielą nas z sobą; znajdę jaką chwilę,
Że śniegi przebrnę, przeszkody uchylę
I lotną myślą zlecę w twoje progi.
Kiedy tak z tobą goszczą moje myśli,
Nieraz łza kanie po moim Urbinie;
Gdyby żył, razem do was byśmy przyszli.
Tegom tak pragnął! — lecz jego śmierć ninie
Woła mię — bramę otwarłszy przedemną,
Z nieba mi daje przestrogę tajemną. —
- ↑ XXXIX. Jest to właściwie odpowiedź na wiersz, czy też list Ludwika Becadelli arcybiskupa Raguzy (Raugia?.) Był to mąż uczony, autor wielu pism włoskich i łacińskich, który lubił obcować z artystami; jakoż w Rzymie najwięcéj przestawał z Buonarrotim, a w Wenecyi z Tycyanem. —
Dla objaśnienia wiersza:„Nieraz łza kanie po wiernym Urbinie“opowiem kto był ten Urbino? Właściwie zwał on się Francesco Amatori z Urbino i był w służbie u Michała-Anioła, który się tak doń przywiązał, że z wyjątkiem prac artystycznych, dał mu się zupełnie powodować. Benvenutto Cellini w swojéj autobiografii wspomina o tym stosunku i odkrywa niektóre śmie-szne strony. Nieubliża to jednak charakterowi Michała-Anioła, który mimo wiek podeszły i stargane siły, dzień i noc jak matka czuwał przy chorym Urbinieza i mknął mu oczy, niemogąc się utulić w żalu po stracie tego przyjaciela. Z powodu téj śmierci przytaczam list pisany przez Michała-Anioła do Vasarego, bardzo zajmujący prostotą i siłą uczucia.
„Do mistrza Jerzego Vasari.
„Kochany mistrzu! gorzkie to moje pisanie, jednakowoż na twój list odpowiedzieć coś muszę. Zapewne wiesz, że Urbino nie żyje, w czém mi Bóg okazał swoję łaskę, chociaż z niepowetowaną dla mnie szkodą i boleścią. Łaska ta w tém, że póki żył, utrzymywał mię przy życiu, a umierając nauczył mię, nie jak z nieukontentowaniem, ale jak z utęsknieniem wybierać się na tamten świat. Miałem go przy sobie 26 lat, a co osobliwsza, był to człowiek nieposzlakowanéj wierności; teraz zaś kiedy mu zapewniłem sytuacyę, i wyobrażałem sobie, że będzie mi w starości podporą, rozstał się ze mną na wieki, niezostawując mi innéj nadziei, tylko że się w raju obaczym. Pan Bóg mi to objawił wi-docznie, dając mu najszczęśliwszą śmierć; albowiem bardziéj niż sama śmierć bolało go, że mię pośród chytrości tego świata i pośród tylu kłopotów opuszczać musi. To pewna, że większa część mnie samego odeszła z nim razem, a choć mi nic nie zostaje tylko sama nędza — polecam się tobie
„Michel Agnolo Buonarroti.“Rzadki to i rozczulający przykład wdzięczności pana dla sługi! Dusza Michała Anioła równie była piękną jak jego jeniusz. Pewnego dnia mówił on do Urbina: — „Co poczniesz jak umrę!“ — Przystanę do kogo innego. — „Biedny chłopcze, odpowiedział Michał Anioł — zabezpieczę cię od nędzy“ i natychmiast wyliczył mu na stole 2000 szkudów, a oprócz tego wyrobił mu zyskowną posadę dozorcy obrazów Sykstyny, aby je oczyszczał z dymu świec palących się na ołtarzu.