siebie, jéj powodował się radami, w zwątpieniach brał uspokojenie. Zbłąkany w labiryntach renesansowych doktryn, za jéj przewodem wstępował na drogę prawd przedwiecznych; a może też, jak niektórzy utrzymują, on sam był duchowym przewodnikiem dla Wiktoryi lgnącéj do niektórych błędnych wyobrażeń wieku. Ten mniéj więcéj stosunek zachodził między Michałem-Aniołem a Wiktoryą Kolonną; takim artystą był dla zewnętrznego świata; dla siebie zaś, w samotnéj pracowni, kiedy pędzel lub dłuto porzucił, a ujął za pióro, odzywała się miłość tem silniejsza im bardziéj spóźniona. Czyż w każdym sonecie nie wyrzeka na Amora, że go zaskoczył w późnéj starości, że się pastwi niemiłosiernie nad biednym starcem? — Gdyby to były sztuczne wypracowania, te jego poezye, a nie rzeczywiste jęki serca, czyżby niewolał przedstawiać się w postaci Adonisa promieniejącego młodością, niż mówić o tych wulkanach
Strona:Poezye Michała Anioła Buonarrotego.djvu/32
Ta strona została uwierzytelniona.