Strona:Poezye Michała Anioła Buonarrotego.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.
XVI.

Niegdyś za młodu biegłem w twoje szranki
I nieraz na śmierć przeszyłeś mię strzałą;
Lcecz dzisiaj z głową taką osiwiałą
Czyżbym się złowić dał na obiecanki?

Ileś to razy ogniem pożądliwym
Piekł mię, lub gasił pożar co mię trawił;
A ileś razy gdym we łzach się pławił,
Srodze się pastwił nad bladym, półżywym?

O tobie mówię, na ciebie się skarzę
Amorze! zdrad twych sztuka się zużyła
I strzały twoje za nic sobie ważę.

Spopielonemu drewnu żadna piła,
Ni czerw nieszkodzi. Jakże ci niewstydno
Ścigać istotę wątłą, jak ja biédną?!