Strona:Poezye Mieczysława Romanowskiego.pdf/15

Ta strona została uwierzytelniona.

Tędy, tędy w bok po moście —
Tam zmodlone z nieba gościę.

Ale darmo! stój, o! stój.
Szał mię uniósł koniu mój.
Biały dworzec z tąd daleko
Za błoniami tam, za rzeką.
A ja marzę, roję tak:
Że tam zlecę jakby ptak.
Choć bym zleciał — — — Boże, Boże!
Cóż, gdy serce me otworzę,
Gdy jej wyznam miłość całą,
Podaż ona rękę białą?
Podaż rękę, pokraśnieje?
Powież do mnie: „Miej nadzieję!“
Powież: „Kocham!“ czy odtrąci?
O! jak to się w głowie mąci —
Może każe aż w mogile
Zapomnienia znaleść chwilę —
W cwał mój koniu! w dal samotny
Pędzę jako wicher lotny.