Strona:Poezye Mieczysława Romanowskiego.pdf/84

Ta strona została uwierzytelniona.

— „Ha! to cud! ten wilk szuka z tułaczem przymierza.
Niedola dzisiaj zbliża do człowieka zwierza,
I takie między nimi tworzy obcowanie,
Jak tam w raju gdy z ręki twojej wyszli, Panie.

„A po niejakim czasie, któż temu uwierzy?
Wilk przystąpił, paszczęką dotknął mej odzieży,
I pociągnął za połę, potem odszedł kawał,
Wrócił i znów pociągnął; tem znaki mi dawał
Bym szedł za nim. Ha, myślę — nie ma co wybierać,
Czy tu, czy głębiej w puszczy — jednako umierać —
A może też cudowny, wszechmogący Boże,
Z tej puszczy się wybłąkać wilk mi dopomoże.
I ruszyłem. On widząc to, podskoczył żwawo,
Jak z radości, a potem szedł powoli w prawo,
Oglądając się za mną, czy idę, czy stoję?
Wiodło mnie tak godzinę to wilczysko moje,
Aż do kłody, gdzie stanął, i tem znak mi dawał,
Jak by czuł żem zmużony, abym i ja stawał.
Toż widząc tę troskliwość w wilku przyjacielu,
Stanąłem jako stanął Ujasz na Karmelu,