Strona:Poezye Mieczysława Romanowskiego.pdf/91

Ta strona została uwierzytelniona.

A to może już chwila ostatnia
Rycerskiego zawodu i chwały.
I do ręki mu przyschnie krew bratnia,
I do grobu ją weźmie dziad biały
I nie zmyje jej niczem — „O Boże!
Niechże tu nas twa łaska wspomoże.

„Szablo moja!“ rękojeść tu ściskał
Dziad, dumając: „Przepada nam sława!
Moskwie, hordzie, wszak brzeszczot twój błyskał,
Krwią turecką bywałaś ty krwawa;
Jutro szablo! — ha! król mi tak każe,
Jutroć we krwi Zebrzydowskich zmażę.“

I potoczył oczyma po błoni,
Gdzie stał rokosz zebrany w gromadzie.
Myśl za myślą posępna w dal goni,
A na twarz się ponury mars kładzie,
Wtem do starca przystąpił syn zbrojny,
Pan Stanisław, młody, niespokojny.