Strona:Poezye T. 1.djvu/065

Ta strona została uwierzytelniona.
Ballada o Renie.

Co rano, gdy z powiek jej zgarnął się sen,
Dziewczyna z tej wioski zbiegała nad Ren,
Gdzie słońcem, co padło w wód szklannych zwierciadło
Nurt wolny zielenił się lśniąc.

I ciszej i ciszej Ren szumiał i bieg
Wstrzymywał fal swoich, gdy weszła na brzeg,
I lekka i biała w bieliźnie świetlała
Objęta w blask złoty dwu słońc.

I cichy i słodki wychodził szept z fal,
Gdy dziewczę, z bark biały zrzuciwszy swój szal,
Powoli w wód głębi swe stopy zagłębi
Na wodny zsuwając się głaz.

Już włosów błyszczący, złocisty jej len
Na wodzie się pławi, już pieści go Ren,
Już bystra i ślizga wód piana wybryzga
Na cuda dziewiczych jej kras.