Strona:Poezye T. 1.djvu/092

Ta strona została uwierzytelniona.
Achilles.

Konam, a nie to jest mi największą boleścią,
Żem pokonany ręką podłą i niewieścią,
Ni że włóczni nie mogę cisnąć za nędznikiem:
Lecz że więcej nie błysnę, jak słońce, nad Greki,
Ja, com z obozu mego, bez zbroi, daleki,
Wroga od naw achajskich precz odpędził krzykiem.
Idźcie, słabsi i mniejsi, laur zdobywać w boju!
Tych, które dla mnie rosły, nie zerwiecie liści!
Idźcie, tysiące, w trwodze wywalczać i znoju,
Co ja sam jeden zdobyć dość silny i śmiały
Byłem, gdyby bogowie chcieli wiekuiści.
Umrę spokojny — większej nie można mieć chwały.
Umieram, ale ginąc z podłej ręki, młody,
Przeżyję chwałą całe ludy i narody.