Strona:Poezye T. 1.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.
Żegnałem cię podobną róży...

Żegnałem cię podobną róży,
Której liść każdy tchnie rozkoszą — —
Ani się kiedy nad nią chmurzy
Pogodny błękit, ni oprószą
Śniegi jej kielich, ale w słońca
Promieniach kwitnie czarująca.

Dziś twarzą witasz mię żałośną,
Jako boleści posąg cicha,
Tylko się łzą skarżąca głośno;
Podobna róży, co usycha,
I krasne barwy w blade mieni,
Nim jeszcze nadszedł czas jesieni.

Jak strumień, co po deszczu ścieka,
W niedługiej chwili szczęście minie,
Ale nieszczęście jest jak rzeka,
Co z nieprzebranych źródeł płynie — —
Więc ci nie mówię: miej nadzieję,
Że jasne jutro ci zadnieje.