Strona:Poezye T. 1.djvu/122

Ta strona została uwierzytelniona.

Słyszeć będę twe słowa, czuć warg twoich tchnienie,
I drżąc z trwogi, że spłoszy cię mych powiek mgnienie:
Wbrew woli je podniosę — i próżno już schylę.

Tak żeglarz, gdy go okręt z wichrami w zawody
Niesie w dal, przez ocean bezmiernie szeroki:
Gdy oczy zamknie, widzi rodzinne zagrody,
I drżąc, że mgnieniem powiek sen spłoszy, na wody
Spojrzy, i w żal się grąży, jak bezdeń, głęboki.

Mych uczuć jakże słabe w mych słowach odbicie!
Niedostępna jest rozkosz i boleść dla słowa!
Głosu ptaka, gdy strzałą zraniony w błękicie,
Żegna błękit i słońce i lot swój i życie,
Trzeba mi, by ci posłać ostatnie: bądź zdrowa!...