Ta strona została uwierzytelniona.
Z »Exodus«.
(Rozdział XIX).
A w dzień trzeci ony
Po ranu, błyskawice błysły na niebiosach
I niebo było głowie podobne zmierzwionej
Smoka, gdzie wicher igra w płomienistych włosach.
A kiedy błyskawice pruły nieb sklepienie,
Jak mewy prują morze skrzydeł swoich końcem,
Połyskując piórami pod słońca promienie,
Podobne do pierzastych strzał, olśnionych słońcem:
Grzmot z rykiem się przewalał przez ciche bezmierza,
Jak bawół, co na pustkach stepowych się tarza,
Łbem rogatym potężnie o ziemię uderza,
I rykiem gardła płoche gazele przeraża.
A kędy obłok zawisł gęsty i ponury,
Jak dym chmurą zawisa nad płonącym domem,