Czyliżby cała ziemia była błotem,
Wszystkieżby rzeczy ziemskie kalał brud?
Czy jest świat inny, czystszy i piękniejszy,
A tylko mnie doń nie otwarto wrót?...
Pierzchło marzenie — — przed memi oczyma
Znów staje prawda z obliczem zgorzkniałem,
Z tego, com marzył chwilę, nic już niema,
A wszystko to jest, o czem zapomniałem.
Pierzchło marzenie... Z pod jasnego nieba
Do pustych wiecznych pragnień wracam kaźni,
I nie wiem, czemu kląć mi więcej trzeba:
Czy życiu memu, czy mej wyobraźni?
Serce me, smutku owiane żałobą,
Słuchasz w noc cichą, czy kędy nie bije
We śnie o tobie marząc, serce czyje?
Czy cię nie woła? Nie tęskni za tobą?
Nie — nic nie słychać... Tylko smreki szumne
Szumią, za wichrem pochylając czoła...
Próżno wytężasz słuch, nikt cię nie woła — —
O serce! bądźże na skargę za dumne!