Strona:Poezye T. 3.djvu/023

Ta strona została uwierzytelniona.

I nigdym się nie skarżył, anim czego żądał,
I byłem jako wielbłąd, okręt napustynny,
A Tyś był, jako jeździec i drogiś oglądał,
A jam szedł w uździenicy Twej mocy powinnej.

Anim kiedy wstręt czynił Twemu rozkazaniu,
Albo był dla Twej ręki żwirem w mące pszennej;
Alem był, jako żagiel wichrów Twoich wianiu,
I dla oblicza Twego, jak kryształ studzienny.

A przeczżeś mi jest dzisiaj, jako Sfinks milczący,
Przeczżeś mi jest, jak orzeł — któż zna jego drogę...
I jako delfin, wodę w głębi mórz prujący,
I czemuż Cię dziś widzieć i przeznać nie mogę?...