Strona:Poezye T. 3.djvu/031

Ta strona została uwierzytelniona.

O zejdź z marmurów twego postumentu
Afrodis biała! zrzuć zazdrosne szaty!
Na bujną trawę między wonne kwiaty
Zejdź safickiemu przypatrzeć się świętu —
Eros skrzydlaty, stanąwszy w podziwie,
Zdumioną strzałę wstrzyma na cięciwie...

Zbudź się łabędziu! podnieś skrzydła śnieżne,
Splot ramion poczuj, co jak miękkie fale
Objęły ciebie; te dłonie, co w szale
Na barkach twoich zawisły lubieżne,
Niechaj ci gładzą pióra; ta pierś biała
Pod twoją piersią niech drży, dyszy, pała...

Noc księżycowa. Zdala szumi morze
Swoją pieśń cichą, wieczną i olbrzymią,
Kratery ogniem błyskają i dymią,
Woń róż, jak obłok, zawisa w przestworze
I palm kopuły ciemne się kołyszą — —
Cyt — jaką wszystko przepojone ciszą...