Strona:Poezye T. 3.djvu/067

Ta strona została uwierzytelniona.
III.

Tu, gdy na morze zstąpił krąg księżyca blady
I gąszcze były pełne słowiczego dźwięku:
Na miękkiem mchów posłaniu i na kwiatów pęku
Mdlały pod piersią boga nimfy i najady.

Stąd syreny, ścigane przez faunów gromady
Zbiegały z pluskiem w morze, kiedy z konchą w ręku
Tryton, rozległem graniem wśród fal szklannych brzęku,
Z bezdeni ryb skrzydlatych wywabiał kaskady.

Teraz pusto. Gdy uchem wgrążyć się w tę ciszę,
Zda się, że dolatuje dzwonów pieśń ponura,
Co się w kopułach rzymskich daleko kołysze...

W otchłań czasu odpływa wieków ciemna chmura — —
Duch przemian zwolna wyrok za wyrokiem pisze
I jedna trwa li tylko niezmienna: natura.