Cierpiało we mnie... Czemu tej katuszy
We mnie zwyczajna ta myśl nie oniemi,
Że serca mrą z boleści, lecz powoli,
Zapominają o tem, co je boli?
Tylko w nich smutek pozostaje cichy
I dziwna smętność marzeń — — bo ja to wiem,
Lecz dziś jest we mnie bunt i piekło pychy
I żal, serdeczny żal... Ach! Niewypowiem
Ile jest we mnie żalu... Ot jak lichy
Robak ci do nóg pełzłem — — życiem, zdrowiem,
Krwią, mózgiem, sercem byłbym o twe szczęście
Walczył... Wolałaś z bogatszym zamężcie...
Ja sam już nawet nie wiem dobrze, kto to
Bezmiłosiernie z mych rąk cię wyrywa?
Nic nie wiem, czuję tylko, że mię gniotą,
Że jakaś krzywda mię łamie straszliwa,
Że mi się serce bólem i tęsknotą
Rwie, że z mych piersi krew ucieka żywa,
Że... sam już nie wiem, co piszę... pod czołem
Wszystko mi nagle stało się popiołem.
Zrobiłaś duszę mą jedną ruiną
Pełną strzaskanych kolumn, gruzu, łomu,
Najświętszy ołtarz mój oplwałaś śliną,
Z kraju wygnałaś mnie i z mego domu — —
Strona:Poezye T. 3.djvu/166
Ta strona została uwierzytelniona.