Strona:Poezye T. 3.djvu/170

Ta strona została uwierzytelniona.

Siadła do stołu i biorąc za trzonek
Widelca, naprzód przyjrzała się wkoło
Ścianom, obrazom, zwierciadłu, papudze,
A potem rzekła zwolna: »Ja się nudzę«.

»Nudzisz się żonko?! Mieć takie pokoje!
Nikt niema mebli ładniejszych w Warszawie!
Nudzisz się?!« »Nudzę«. »Chcesz, to, serce moje,
Nowe obicie do salonu sprawię?«
»Nie«. »No to może pojedziem oboje
Naprzykład do Berlina? Nie? To wstawię
W twoją rubrykę — — Nie? To nie mam słów już — —
Cóż chcesz?« »Chcę widzieć Baje i Wezuwiusz«.

»Baje? Lecz baja dawno jest niemodną,
Nikt już nie nosi bai i — —« Z pod oka
Patrząc, Irena rzekła na to chłodno:
»Baje, to mężu jest morska zatoka,
Nie sukno; chcę tam brać kuracyę wodną.
A zaś Wezuwiusz to góra wysoka,
Wulkan, nad Neapolem. Pojedziemy?«
Mąż skinął głową czerwony i niemy.

Tymczasem Henryk znudził się w swej willi
I na operę poszedł: grano Mignon.
Wtem, gdy w antrakcie widze brawo bili
Łaskawą darząc artystów opinią,