Strona:Poezye T. 3.djvu/171

Ta strona została uwierzytelniona.

Spojrzał do góry — i w tejże go chwili
Dreszcz przebiegł: ujrzał za jakąś Wirginią
Rzymską, cud — — chyba poszła na paradyz
Eunice — (czytał był właśnie Quo vadis).

Jak się zapoznał z niemi, mniejsza o to;
Dość, że niedługo cudny skarb dziewczęcy
Nabył od matki gotówką za złoto,
Dając w ludwikach franków pięć tysięcy.
Dziewczyna poszła do willi z ochotą,
Był to zaiste dla niej los książęcy,
A nadto matka ze stryjem Briganti
Chcieli ją sprzedać w »Casa Fioravanti«.

Viola poszła z domu z obcym panem
W brudnej sukience, w podartej koszuli:
Tam wszystko było już przygotowanem,
Kąpiel jej dali, odziali, obuli;
Dali jej pokój zasłany dywanem,
Mnóstwo batystów, koronek i tiuli,
Kilka zwierciadeł, kanapę z poduszką,
Dwa kandelabry i francuzkie łóżko.

Jedno zwierciadło miała z lewej strony,
Drugie po prawej, trzecie u sufitu.
Tapicer nawet był tem zachwycony
I w sufit haki bił pełen zachwytu.