Ta strona została uwierzytelniona.
Poranne białe...
Poranne białe płyną mgły
Pod Beskid modrosiny;
Nad Granatami słońce się lśni
Przez srebrne pajęczyny.
W kotlinie, nizko, schodzi cień
Z ciemnych jeziorek głuszy;
Blady, jesienny powstaje dzień
I ranną rosą prószy.
Na hali deski pustych strzech
Zdaleka lśnią do słońca;
Dokoła trawa, kamień i mech,
Pustka, jak grób, milcząca.
Z poza przełęczy lecą mgły,
Z szumem się w górze mącą,
I zapadają, jak ludzkie sny,
W przepaść, jak grób, milczącą.