Strona:Poezye cz. 1 (Antoni Lange).djvu/084

Ta strona została uwierzytelniona.

Stoi pod cieniem zielonego drzewa.
Drzewa poznania, rozczarowań, buntów,
Które wiatr porwał, iż dziś tu dojrzewa
Owoc edenu utraconych gruntów,
A który tutaj w szczęśliwej odmianie
Jest jako wieczne myśli rozkwitanie.

A owo Tamar i krwawa Judyta,
Ognistych koszul prządka — Dejanira —
I Damajanti samotna — i Sita,
Słodka kochanka Indów dadżjawira —
I czarne dziecię pustyń — Sulamita.
Owo trzy córy szalonego Leara,
I Safo z lutnią śpiewająca, blada
I z krwawą dłonią zimna Herodyada!

Tu Ifigenia, kapłanów ofiara,
Tu Fryne — zmysłów ułudna syrena,
A tu straszliwe dwie córki Tyndara,
Oresta matka — i piękna Helena,
Które po ziemi szły, jak zniszczeń mara!
A tu w pokutnej szacie Magdalena,
A przy niej szałem mistycznym ujęta,
Z okiem w lazurach śni Teresa święta.

A tu szeregiem straszne kurtyzany,
W których się piękność przerodziła w zbrodnię,
I które płyną jako huragany,
I które, w sercach zażegłszy pochodnie,
Z trupów czcicieli stawiają kurhany
I nowe trupy wciąż gromadzą płodnie —
To Kleopatra, Salambo, Faustyna,
Krwawa Lukrecya Borgia, Messalina.

Leajna, która, by nie zdradzić brata,
Własny swój język zębami odgryza;