Ta strona została uwierzytelniona.
Nietrzeźwe i w łachmany przystrojone szare,
I wstaje uśmiechnięta, jakby miała wiarę,
Że jest w nich iskra boża. I w uliczne słoty
Powraca znów, ostatnią wychyliwszy czarę...
A gadają niektórzy — ot, zwykle pijani —
Że widzieli, jak naraz ta dziewka z ulicy —
Zmieniała się. Promienne szaty były na niej
I tak ulatywała ku niebios otchłani,
Jak bogini, wstająca z srebrnych mórz krynicy...
Tak gadają niektórzy — ot, zwykle, pijani...
1890.