Następującego wiersza następujące są dzieje. Jest to pieśń ostatnia przyjaciela mego, Janusza X..., którego pisma w niedługim może czasie opublikowane będą, a którego nazwisko do czasu w tajemnicy zachowanem być musi. Janusz wręczył mi ten wiersz przed śmiercią, którą, po dość bezładnej i burzliwej młodości, własnowolnie sobie zadał. — Należał on do szeregu t. zw. zmarnowanych (dla sentymentalnych dziennikarzy piękny temat do elegijnych nekrologów); pewna zuchwała samowola, która mogła się wydawać zarówno rozczochraniem, jak oryginalnością — cechowała jego nieliczne pisma, po większej części nieznane, i zapewne z powodu tej samowoli niegościnnie w prasie przyjmowane.
Co skłoniło Janusza do rozpaczliwego kroku, którym życie zakończył, nie wiem i nie widzę, aby sprawę tę badać tu było potrzebnem. Zda mi się jednak, że przyczyny szukać wypada nie tyle w zewnętrznych okolicznościach jego ciężkiego życia, ile raczej w rozstroju jego systemu nerwowego, w psychicznem, organicznem jego rozdwojeniu, w objawach choroby wieku.
Publiczność sama oceni wartość pośmiertnego pisma mego przyjaciela. Nie można powiedzieć, aby autor w manifeście swym jasno się tłómaczył. Rzecz sama jest z gruntu egotyczną: ponieważ jednak autor zarazem daje pewne uogólnienia, może ona być nie bez interesu dla powszechności. O ile wolno mi słowa jego interpretować — zdaje się, że zamierzał on wyobrazić psychologią dzisiejszego pokolenia: nadto dostrzegamy tam pewne rzuty w stronę generacyi poprzedniej, jakby niewyraźną zapowiedź konfliktu dwóch pokoleń, które zaczynają się nie rozumieć.
Jako wykonawca testamentu i jako wydawca niniejszego wiersza, uważałem dodanie tych kilku słów za konieczne do wyjaśnienia utworu mego przyjaciela[1].
Paryż, 1889.
- ↑ Rzecz niniejsza drukowaną była w Głosie z r. 1889 (Nr. 391 z przytoczoną powyżej przedmową. — Prolog z 16 wierszy złożony później dodany został z pism tego samego autora.