Art. Tak — dawno już, dawno temu, — kiedy w sercu mojem gościło jeszcze okrucieństwo, a tkliwości nie znałam — jedno tylko żyło w mej myśli: aby żaden człowiek nagości mej nie obaczył. A jednak był myśliwiec tak zuchwały, który w gąszczy się ukrył i ujrzał mnie w kąpieli. Dostrzegłam go: obrażony wstyd dziewiczy ogniem purpury oblał moje ciało. Jednem słowem czarodziejskiem w jelenia przemieniony — jak dziki zwierz uchodził — i przez własne swoje psy został pożarty. Imię tego myśliwca było Akteon!
God. I krew Akteona — i jego jęki — i szczekanie sfory psów snu ci nie dają?
Art. Odkupienia pragnę — za Eudymionem tęsknię. Żal opanował me serce — wejrzałam w dzieje ludzkie — straszliwe dzieje Pelopidów... Pamiętam, od dni Pelopsa aż do dni Orestesa — jakie bratobójcze zbrodnie działy się w tem krwawem gnieździe. Zanim się plemiona greckie do Ilionu wybrały, Agamemnon na łowach zastrzelił moją łanię ulubioną. Więc bogowie zażądali ofiary i wyznaczyli na nią Ifigenię, córkę królewską, a wybrali ją dlatego, że była piękną.
God. I zginęła?
Art. Grecy myśleli, że zginęła, lecz jam ją porwała, uniosła i ukryła w Taurydzie. O, nie chciałam, nie chciałam już ofiar! Ifigenia pozostaje w Taurydzie, jako moja kapłanka i czeka na swego wybawcę, a wybawcą tym będzie Orestes, jej brat — ścigany przez furye...
God. Przez furye?...
Art. Jesteś jak echo. Niestety, w rodzie Pelopidów i w ludzkiem plemieniu tylko ci, których furye ścigają — wielkie czyny mają w przeznaczeniach, a ci, którzy wielkie spełniają czyny, szponami furyi są za to karani. Orestes popełnił czyn wielki i straszny — mogiłę ojca swego zaspokoił — a teraz pójdzie dokonać dzieła odkupienia — do Aulidy z powrotem Ifigenię zawieść.
Strona:Poezye cz. 1 (Antoni Lange).djvu/200
Ta strona została uwierzytelniona.