Strona:Poezye cz. 1 (Antoni Lange).djvu/216

Ta strona została uwierzytelniona.

rozpaczy! Ja mówię — odwaga nadziei! Czy nie słyszycie, jak w powietrzu czasu uderzają zegary dziejowe? Czy nie słyszycie, jak po gościńcach dni jutrzejszych turkoczą rydwany nowych pokoleń? Czy nie słyszycie, jak w mrokach nocy płyną od Nieskończoności tajemnicze szmery — jak poruszają wam serca i obieg krwi przyspieszają!... Ludzie — mówię wam — nie wierzcie prorokom nocy, bo fałsz jest na ich ustach... Jutro się rodzi — jutro niedalekie — jutro świetlane! Wierzcie tym, których ucho ku wieczności zwrócone... Zapowiadam głodnym — chleb, myślicielom — światło, marzycielom — harmonię, chorym — siłę, niewiastom — wyzwolenie i wszystkim szczęście. Tak zapowiadam!
Tłumy. Prawdę mówi ten. Fałszywe to proroki. Żali jutro świat się kończy?... Żali nie mamy jeszcze tysiąca lat przed sobą?... Przecz więc w sercach naszych zasmucać się mamy — i o jutrze wątpić?...
Młodzieniec. Życie się rodzi — życie się staje. Niedaleki czas, a uderzy godzina wielka — godzina święta — godzina objawień! Niechaj wszystkie serca łączą się w jeden chór symfoniczny, bo wszyscy tu powołani i wszyscy wybrani! Każda dusza jest atomem, który patrzy w jutro, a wszystkie dusze ziemi — to jeden duch planetarny, co to jutro stwarza!
A kiedy przestał mówić młodzieniec — naraz wszyscy ludzie poczuli we krwi swojej i nerwach swoich i mózgach swoich jakby prąd jakiś magnetyczny braterstwa i — zdało się, że wnet — wnet znikną — jakoby w oceanie jednej duszy planetarnej wszystkie dusze pojedyńcze — i wszystkie zleją się w jedną potęgę miłości i poświęcenia.
I młodzieniec, jakby jedność stanowił z ową falą ogromną — uniesiony wirem tego uczucia powszechnego, wołał: Łączcie się, duchy, w jedno ognisko! Niechaj cały świat będzie jako jedna rodzina i jeden człowiek...