Strona:Poezye cz. 2 (Antoni Lange).djvu/010

Ta strona została uwierzytelniona.

Jestem — jak ów skazaniec do ławy przykuty,
Nad którym ostry miecz się kołysze widomy,
Miecz, który — powolnemi, lecz stałemi rzuty —
Szyderczo ku mej piersi schodzi nieruchomej;

Lecz nigdy nie uderza śmiertelnym piorunem,
Co jedną krwawą iskrą do grobu układa —
I zwolna mnie zabija mizernym piołunem
Ta wielka w swem nicestwie małych trosk szkarada.

Napróżno uderzały pulsa me namiętne,
By uciec choćby w ogniach od żywota kału,
Dusi mię to powietrze zatęchłe i mętne
I dziś jam tylko żebrak czynu i zapału.

(„Upominek” dla pani Elizy Orzeszkowej).

1891.