Ta strona została uwierzytelniona.
VIII.
Ogniem — zda się — czerwonym gore cała puszcza.
Szczyt boru purpurowym płaszczem się otula,
Niebo płonie jak pożar. Aż ognista kula
Weszła na bór. Rakietę złotych strzał wypuszcza.
I Świteź purpurową falą się rozpluszcza,
Rzekłbyś — ogień po wodzie jak po stepie hula,
Srebrne mgły — jak płonąca zdają się koszula —
I drży serce każdego nadbrzeżnego kuszcza.
W wyżyny płynie zorza. Łuna krwi zagasa,
Płomienno-złotym kręgiem zajaśniało słońce
I wszystkie rzeczy złoci jego złota krasa.
A oto wielką tarczą w głębinach się pali
Drugie słońce — i w każdym kędziorze wód fali —
Rozpryskuje się w drobnych — złotych słońc tysiące.