Duch był zwierzęciem, zwierzę — wodą, głazy ziemne
Były wiatrem; bogowie byli z mgieł obłocznych.
Tak zmięszane żywioły — walczyły ze sobą:
Zrodzone z mroku — mroku też były wyciosem —
I słońca żałobnego okryty żałobą
Wiek nicości się nowym zakończył Chaosem.
Był potem wiek płynnego żywiołu, wiek Wody,
Co przesiaknęła wszystkie okręgi natury —
I były jakieś wodne człowiecze narody
A słońce szaro-sine świeciło im z góry.
Nędzne to było plemię — pół wodnisto–płynne,
O oczach rybich, kształtach jaszczurczo-wężowych,
A ich wnętrze duchowe, jakoby roślinne
Drżało wciąż od zalewu fal oceanowych.
Wilgotne — zielonawe krzyły się rośliny —
A woda się z potęgą rozrastała bujną,
Aż naraz z głębi ziemi — i z niebios wyżyny
Trysnęła wielkich deszczów ulewą podwójną.
Sto lat rzygała ziemia wodnemi potoki,
Sto lat rzucało niebo dżdżów olbrzymich strugi —
Bóg zmarszczył brew — i nowe grobu dał wyroki —
I tak potopem świata skończył się wiek drugi.
Nowy wiek — nowe słońce zabłysnęło światu,
Nowe plemię człowiecze zaludniło ziemię:
Wiek Wichrów; słońce białe — jak śnieg lilii kwiatu
Oświeciło przedziwne uskrzydlone plemię.
Strona:Poezye cz. 2 (Antoni Lange).djvu/203
Ta strona została uwierzytelniona.