O L B R Z Y M Y
(Legenda z Gwatemali)
Gdy święty Żółw z bezdennej toni wód pierwotnych
Wydobył już tę wyspę, co z iłów wilgotnych
Naprzód się jako drobny ostrówek podniosła,
Aż w końcu na ogromną planetę wyrosła:
Naówczas w kołowrotnej czasów niepamięci —
Żyli na ziemi wielcy, olbrzymowie święci.
Święci niesformowanej robotnicy ziemi.
Co postać jej rzeźbili dłońmi potężnemi;
Ci naprzód kształt jej dali okrągłej równiny,
Jako garncarz nadaje kształt naczyniu z gliny.
Potem ryli w jej piersiach strumienie i szluzy,
Jak rolnik ryje miedze w polach kukuruzy.
Nakoniec wydobyli w głębi wielkie skały
I postawili góry, jak budownik śmiały
Rzuca w powietrze jasne, wysokie wieżyce;
Zapalili nad ziemią płomieniste świece
I zapalili ogień we wnętrzu tej ziemi,
Aby ich ogrzewała płomieńmi swojemi.
A gdy już całą ziemię w piękny kształt wyzłocą,
Natenczas czarnoksięzkich swoich zaklęć mocą —
Gąszcze drzew wywołali i trawy zielenie
I do bytu zbudzili żyjące stworzenie: