Strona:Poezye cz. 2 (Antoni Lange).djvu/224

Ta strona została uwierzytelniona.

VII.

Jak za powietrzem — tak tęskni za tobą
Duch mój, od piasków Sahary wyschnięty,
Gdzie dobrowolną okryty żałobą
Mieszkałem, niby wygnaniec wyklęty.

Nieraz, gdym błądził po owej Saharze,
Jakieś mię czary łudziły nadzieją:
Lecz widziadlane to były miraże,
Które oazą kłamną zielenieją.

Pierś przepalona, usta gorejące,
Próżno łaknęły jednej kropli wody!
Dawnom już nie był na tej kwietnej łące,
Gdzie mego życia jaśniały pogody.

Jak duch zamknięty śród cieśni więziennej,
Z której powietrze wypędzono miechem:
Do twojej jutrzni tęskniłem wiosennej,
Spaloną piersią, zamarłym oddechem.

Nie raz mi trumna bardziej się stosowna
Zdała, niż życie to — od ciebie zdala:
Boś ty mi była taka nieodzowna,
Jak żar ogniowi, który się rozpala.