Strona:Poezye cz. 2 (Antoni Lange).djvu/295

Ta strona została uwierzytelniona.

Po świeżej rosie i barwistych kwiatach
Latają wkoło — albo na dziedzińcu
Swej cytadeli zszedłszy się słomianej,
Nowym balsamem wonnej — ważą sprawy
Swej republiki; tak też się cisnęła
Armia powietrzna. Wtem na dany znak
Cud się stał! Owi, którzy dotąd wzrostem
Olbrzymów ziemi przewyższali, naraz
Od karłów mniejsi są — i w małej Izbie
Milionanmi[1] się mieszczą jak pigmeje
Z poza indyjskich gór; albo jak elfy,
Które u leśnych źródeł o północy
Dostrzega wieśniak zbłąkany, lub roi,
Że je dostrzega; i gdy nad nim księżyc
Zwiesza się senny i na ziemię chyli
Blade promienie — one tańcem zwinnym
I słodką pieśnią czarują mu zmysły
I w sercu razem budzą strach i rozkosz.
Tak niecielesne duchy swą olbrzymiość
Zmieniły w punkty — i, choć niezliczeni,
Luźno się czuli na drobnej przestrzeni
Izby piekielnej. Ale zdala od nich —
W rozmiarach własnych — sam Arcywróg oraz
Króle Cherubów i króle Serafów
W tajemnej sali mieli wiec tajemny:
Tysiąc półbogów na złocistych tronach —
Tłum najznaczniejszych. Po krótkiem milczeniu
Dano wezwanie i radę zaczęto.



  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Milionami.