Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/018

Ta strona została skorygowana.

zye te, zgodzić się wszakże można z Tytusem Świderskim, który tak streszcza swój na nie pogląd: „Jeżeli Morsztyn w swoich lirykach odkrył nam jedne stronę dziejów serca ludzkiego, wyśpiewał uczucie silne po wszystkie czasy, zrozumiałe dla każdego człowieka, zdolne obudzić współczucie; jeżeli posiadał tyle talentu, żeby dziełu swemu nadać artystyczne piętno: — to nie stworzył może arcydzieła, ale zostawił nam zbiór lirycznych utworów, zbliżających się więcéj niż inne współczesne ku ideałowi poezyi artystycznéj, czyniących więcéj niż inne zadość wymaganiom i przepisom téj poezyi“.
Jeden epizod z wielkiego poematu Mariniego p. n. Adone wdziękiem swym zachęcił Morsztyna do przeróbki poetycznéj, która otrzymała nazwę: „Psyche“. Treść téj powieści poetycznéj, mającéj już poprzedniczki swoje w literaturze naszéj (Twardowskiego „Dafnis“) osnuta jest na starogreckiém podaniu o miłości Erosa (Amora, Kupidyna) do pięknéj ziemianki, Psychy. Ani Marini ani Morsztyn jednak nie pomyśleli nawet o zachowaniu barwy greckiéj w swém opowiadaniu; z treścią przekazaną nam przez Apulejusza, postąpili tak jak z każdą inną, jakiegokolwiek czasu i miejsca dotyczącą, t. j. dowolnie, mieszając pojęcia chrześcijańskie z pogańskiemi, dawne z nowożytnemi, popełniając bez najmniejszego skrupułu zabawne anachronizmy. Miejsce ani czas nie są ściśle oznaczone. Rzecz dzieje się w „odległych krajach a królewskim domu“. Z trzech królewien najmłodsza była „najudatniejsza i najgładsza“ tak dalece, że piękność jéj opisać byłoby niepodobieństwem. Dla jéj oglądania zbiegały się „i cudzoziemskie i bliższe narody“, a nieustraszeni długiemi drogami „sławni malarze, subtelni sznycerze“ zjawiali się na dworze królewskim, chcąc „tę boską gładkość“ wyrazić „na płótnie, kamieniu, papierze“, ale niestety, pędzle i dłuta wypadały im z „otrętwiałéj ręki“, gdyż sprostać zadaniu nie zdołali. Siedziby bogini Wenery: „Pafos pusty i Amatont cichy“, Gnid i Cytera opustoszały, bo wszyscy szli składać hołdy nowemu, choć ziemskiemu bóstwu. Wenera rozgniewana opuszczeniem swoich ołtarzów, poprzysięga zemstę téj „lichéj białéj głowie“, co się puszcza z nią w grę kusząc się o wygraną. Na syna chce włożyć obowiązek pomszczenia matki, ale długo napróżno poszukuje Amora, który gdzieś zginął bez wieści. Naprzód udaje się do Grecyi, potem do Turcyi, Włoch, Niemiec, Anglii, Francyi, nareszcie przybywa do Polski, dokąd Kupidyn „zwątlony, bez sił, bez ochoty, na odpoczynek odważył się z nową zjachać królową“. Tu w ogrodzie pałacowym zastaje syna w orszaku królowéj Maryi Ludwiki: