Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/046

Ta strona została uwierzytelniona.

A dokończywszy dorocznéj roboty,
Skoczy i w taniec, zrzuciwszy choboty,
I szczerze myśli po dobrym obżynku
O odpoczynku.

Żaden mu rozruch nie rozerwie wczasu;
Przykrego nigdy nie słyszy hałasu,
Prócz szumu z wody, co snowi pomocy
Dodaje w nocy.

Zdrowszy mu owoc, smaczniejsza jarzyna,
Bo ją wykopie rydlem, niż zwierzyna,
Niż chleb podbitą piętą wywierciany,
Stojąc przed pany.

To pałac jego, uklecona chata;
Dworzanów trzyma parobcza zapłata,
Straż się téż wierna na złodzieja sroży:
Kundel w obroży.

Ostatek dworu: baran, ciołek, woły;
Kapela: ptastwa krzyk zrana wesoły;
Piernaty: trawa; namiot pokojowy:
Cień jaworowy.

Szkarłatów niémasz, ni drogiego złota;
Lecz oprócz kwiatków, co rostą u płota,
Słońce mu daje złoto i purpury,
Malując chmury.

Po chlebie nie zna oprócz saméj wody,
W któréj się podczas przegląda z przygody;
Wierne z samsiadów, chociaż niéma wiele,
Ma przyjaciele.

Zdrad dworskich, figlów wolen i obmowy
Zjadłych języków; a jeśli ulowy
Plastr podbierając, żądło mu zaszkodzi,
Miód to nagrodzi.

Tyran tu nie drze, krwią ziemie nie broczy;
Wół tylko bodzem zakłóty poskoczy;
A pan na przyszły pożytek udany,
Strzyże barany[1].


  1. rkp. Oss. A sam nożyce wziąwszy w ręce chyże,
    Barany strzyże.