Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/131

Ta strona została przepisana.

Po twoim stroju i przez twoje strony
Będzie i zefir przebierał pieszczony,
I lepiéj nowe znajdzie nót kawalce,
Niż nasze palce.

A ja tymczasem, wsparszy dłonią szyję,
Albo się z zdroju bliskiego napiję,
Albo zwabiony jego szumnym biegiem,
Usnę nad brzegiem.

Cóż jest? Niebo się chmurzą i obłoki
Wróżą nam deżdża gęstego potoki.
Wstańmy. Tak ci to pogoda na świecie
Z deżdżem się plecie.



132. Staréj.

Twierdzisz, żeś się za króla Stefana rodziła;
Łżesz, babo, boś za Piasta już na świecie była —
I tak łżesz, bo jak twoje drżące świadczą lata,
Wraz-eś stworzona z Ewą od początku świata.



133. O Kupidynie. (O sobie).

Dziecię Wenery kochane,
Kiedy kwiatki rwie różane,
Poimałem i za barki
Zaniosłem go do szynkarki,
I w konew nalawszy wina,
Utopiłem Eupidyna.
Skąd kiedy podleję głowy,
Czaję w sobie zapał nowy,
Bo na miłość, co go słucha,
Mokrym skrzydłem w sercu dmucha.



134. Do Bogumiły.

Chcąc wiedziéć, jakom w twojéj łasce, Bogumiło,
Słałem serce na wzwiady, to się nie wróciło;
Wdzięczną twoją gospodą zdjęte i przyjemną
Gościną, tam zostało i nie chce być ze mną.