Chcąc rosłe ryby przywabić do brzucha,
Przymykasz płotki, Wawrzeńcze, do ucha
Wiadomym żartem i pytasz ich, jeśli
Wiedzą, gdzie racy dziadusia roznieśli.
Chceszli dobrego podjąć pracę wnuka,
Nie ryb się o to pytaj, ale kruka.
Kto-ć sto złotych daruje, dwóch set niepożyczy,
Ten raczéj pół szkody miéć, niźli całą życzy.
Smrodliwe ziele, o ziele śmiertelne,
Które w krainy morzami oddzielne
Życzliwe skryło od nas przyrodzenie,
Kto cię na rodu naszego stracenie,
Kto cię na brzeg nasz przywiózł łodzią krzywą
I świat zaraził trucizną smrodliwą?
Nie dosyć było, że i wojny krwawe,
Blade choroby, głody niełaskawe
I sama starość i straszne trucizny
Króciły nam wiek, bez tego nieżyzny;
Żeś i ty naszym latom, brzydkie ziele,
Musiało kresu uszczerbić tak wiele!
Ktoż-by twą brzydkość godnie i gotowy
Jad zganił i dym posłany do głowy;
Taka zaraza z piekielnéj otchłani
Bucha, której zwierz ani minie, ani
Żywo prz ..[1].
- ↑ Reszty z powoda nadwerążonego rękopismu nie dostaje.