Mało w sobie mają wątku,
Tak od końca jak z początku.
Tylko nas maszkara zwodzi;
Bo się człowiek nago rodzi,
Potym przydzie do godności,
Nabędzie skarbów i włości;
Drugi i wyżéj postąpi,
Że i królom nie ustąpi;
Aż w jego najlepszéj porze,
Śmierć pana kosą przeorze,
A ten dni jego ostatek
Błahy ozdobi dostatek,
{Tak rzeczy idą na nice)
Koszula, smoła, tarcice.
Sarmacka lutni, ustrój strony swoje,
Umarł ten, coś z nim to raz krwawe boje,
To gospodarstwo, to żarty,
To obłędliwe śpiewała pogany;
Zagłuszył ten głos czas na nas zażarty,
I wyrok z nieba nieświadom odmiany.
Sarmacka rozstrój swoje strony lutni,
I wdzięczne swoje melodye utni;
Ustał w swoim włoskim głosie,
Co zdobił Polskę wierszem i wymową;
Tak nas śmierć wszystkich jak zboże po kłosie
Zmyka zdobyczą, coraz już na nową.
Sarmacka lutni, nastrój swoje strony,
A uderz mocno tę pieśń na wsze strony,
Że żył w cnocie, niechże sobie
Tuszy, że długo żyć na świecie będzie;
Bo choć w głębokim zakopana grobie,
Sława się mocna z pod ziemie dobędzie.