Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/186

Ta strona została przepisana.
Terpsichore.
Arytmetyka.

Niechaj kto chce liczy worki, miechy,
Niechaj dodaje oczom swym pociechy,
Gromada gruzu złotego, co mnóswem
Swym i pamięć ma przewyższa, aż karty
Rachunkiem kryślać musi, a zawarty
Skarb trzymać, co go broni przed ubóstwem.
Niech i drugi nad trudną algiebrą
Kawęczac schnie, jako wnętrzną frebrą.
Niech ni ołówkiem, ni liczmanem brudzi,
Melankoliczną w swéj nauce rękę;
Mniéj są potrzebne: i ten wdaje w mękę,
I tamten nad tym, co już trzyma, trudzi.
Ten potrzebną sam zaczął rachubę,
Co codzienny życia swego zgubę
Karbuje sobie i mieć sobie życzy
Czas niedościgły w głowie zachowany,
A widząc lat swych i bieg i odmiany.
Zegarka słucha i godziny liczy.


Erato.
Poesis.

A ty, nad którym płaczę, uczniu miły,
Wnieś tę pociechę, z sobą do mogiły,
Że Lach za prace twe, póki nie zbędzie
Słowiańskiéj mowy, dziękować ci będzie,
Mając z twój łaski role i ziemiany
Z Wirgiliusza; z Nazona — przemiany.


Thalia.
Eloquentia.

Gdyby nie głuche prządki motowidłem
Władały życia ludzkiego, a goła
Śmierć przy swéj trupiéj głowie uszy miała
Pewnie wyprawny język i wymowa
Mogłaby sobie wyżebrać co kresu;
Ale że próżna głuchym piosnkę śpiewać,
Pod jednym siedzi orator rejestrem