Któremi ladzie zdobią zwykłe groby,
Niceście nie są, nic wasze ozdoby,
I jak kruche szkło, którego blask macie,
Równie w słabości latom podlegacie.
Ten sam zrozumiał, co to jest robota
Trwała i której nie uszkodzą lata.
Ten sam fabrykę zmyślił sobie wieczną,
Któremu na grób założyła cnota
Fundament, sławę puściwszy do świata,
I utwierdziwszy pamiątkę stateczną;
Nad grób ozdobny króla karyskiego,
Nad katalogi rodu od Noego,
Nad obraz przodka, który już na ścianie
Muchy i starość przywiodła w nieznanie.
Ustawa sława cnych przodków w niecnocie,
Szpetnych spraw jasne gniazdo nie ozdobi,
Cnotą się domy trzymają pospołu;
Ów zaś, co pamięć swą kładzie w robocie
Grobowych fabryk, po próżnicy robi.
Wstąpi on całkiem nieborak do stołu,
A nędznego popiołu
Ostatki z laty będą nieznajome;
I ciało próżnej sławy tak łakome,
Dawny potka dział wszego nieboszczyka:
Trzy łokcie ziemie, rydel i motyka.
Do JMcipani Siostry.
Wczora stary rok o wieczornéj dobie
Pogrzebion; dziś w kolebce wstaje;
Jak ptak, co wonny grób uściela sobie
I śmiercią swoją czci sabejskie kraje,
Złożywszy starość w gorejącym grobie,
Odmłodniałym się z perzyny wydaje;
Tak i Anteusz, matki naszéj plemię,
Uduszon, wstaje dotknąwszy się ziemie.
Tak i odcięta od własnej gałęzi
Latorośl, w nowym pniaku się przymuje;
I smok dorosły afrykańskiéj więzi,
Łupież porzuca, kiedy wiosnę czuje;