Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/191

Ta strona została przepisana.

Byli Hiszpani, Włosi, Francuzowie,
Niemcy, Holendrzy, Wołosze, Węgrowie,
Multan, Czerkasin, Serbowie, Ormianie,
I chociaż w jednym różni alkoranie
Turczyn, Pers, Arab i Ordyniec dziki.
Trzebaby bankiet ten wpisać w kroniki,
Którego i to jeszcze nie ohydzi,
Że na nim cygan, karaim i żydzi,
Skoczkowie, kunszty swe wyprawowali,
Nad czym się srodze Turcy zdumiewali.
Czyć znowu drugą Babel złożyć chciano,
Kiedy tak wiele narodów zebrano?
Nie Babel; tam się języki zmieszały,
Tu zaś każdy był w swoim doskonały.
Acz według pisma przecie się sprawili,
Kiedy się wina młodego opili.
A gdy cię wszyscy swym własnym słyszeli
Mówiąc językiem, srodze się zdumieli,
I pewnie sławne imię twe rozniosą
Tam, gdzie z poranną dzień nastaje rosą,
Gdzie późny gaśnie i skąd Akwilony
I Austry wieją, będziesz rozsławiony.
Wszyscy weseli byli przy twym stole,
I Turczyn o swym zapomniał Stambole,
Dopieroż Orda na swój bankiet szkapi
Od smacznych potraw nie bardzo się kwapi.
I jakoś widzę szerbety i kafy,
Zwyczajny napój Selima, Mustafy,
Ochotnie z naszym przeminie lizwinem,
I zgoła każdy zgodził się z węgrzynem.
Ale niechaj wiem, jeśli w takiéj ludzi
Obcych gromadzie, był téż kto ze Żmudzi?



6. Do tegoż Kłokockiego posyłając mu kilka szklenic toczonych
w Warszawie 24 Aprilis 1677 r.

W wojsku, na sejmach, w pokoju i w zwadzie,
Ozdobo Polski i rzadki przykładzie;
Już taka sława o tobie jest wszędzie,
Ze wszystkich w swoim przechodzisz urzędzie,
Kiedy nie tylko Polska, lecz Azyja
Co dzień u ciebie i jada i pija;