Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/210

Ta strona została przepisana.

Zażywa, sławy pewien jest bez skazy,
Któréj śmierć w żadnej nie zamknie mogile.
Gdy kogo zgładzą, zaraz się umyję,
Zaraz się stawszy mężobójcą skryję.
Łakomy szuka, tyran mię zażywa,
Często gwałt, często prawo z sobą noszę;
Przeze mnie granic królestwom przybywa,
Nisko się rodzę, wysoko wynoszę.
Moc moja raz zła, drugi sprawiedliwa,
Brzydkie występki i czynię i znoszę;
Bardzo mię w każdym rzemieśle potrzeba
I snadź beze mnie nie jadłbyś i chleba.
A kiedy przyjdzie rwać pokój domowy,
Ja się najprędzéj porywam do zwady,
I choć z obu stron służyć-em gotowy,
Żaden mi za to nie zadaje zdrady.
Ja czynię panem, ja władam okowy;
Gdy do méj siły przydasz zdrowéj rady,
Ty, przed którym w téj ukrywam się chmurze,
Wolisz mnie zgadnąć, niźli czuć na skórze.



Gadka  2.

Trudno zgadnąć z jakiéj-em natury złożony;
Skrzydła mam, a nie latam, brzuch nienasycony
Noszę i głodny zawsze, jako wór dziurawy,
Który zaraz jak przymie, oddaje potrawy.
Zębów nie mam, a drobno gryzę; jedne nogę
Tylko mam, lecz i na téj postąpić nie mogę,
Ciało się wszystko rusza, jednak w swoim ciele
Wkoło się tylko kręcę, a krzyż mam na czele.
Mam przyrodnego brata, ale z tym niezgoda,
I tak-eśmy są różni, jako wiatr i woda.



Gadka  3.

Subtelna-m w sobie i blade mam lice,
Z każdym obcuję, z każdym się położę,
Nagie obłapiam bezpiecznie dziewice;
A żadna się stąd (gardło na to łożę)
Wstydu nie boi, owszemby wstyd miała,
Gdyby beze mnie położyć się śmiała.