Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/246

Ta strona została przepisana.
XXXVI.

—„Mylisz się, matko, i mylisz dwa razy —
Odpowie jéj syn. — Ta śliczna gromada
Przewyższa wszytkie grzeczności wyrazy,
I nie tykaj jéj w niczym, moja rada.
Do mnie téż płonnéj nie szukaj urazy;
Żadna tu we mnie nie znajdzie się wada.
Nie zabłądziłem ja tu na zaloty,
Alem się uczyć, matko, przyszedł cnoty.

XXXVII.

„Widzisz tę panią? Ta-to jest, co kraje
Tuteczne rządzi i sarmacką stronę,
Któréj wielki król wolność swą poddaje
I wkłada na jéj warkocze koronę.
A kiedy bratu śmiercią rządy wzdaje,
On jako spadkiem bierze ją za żonę:
Jakby korona wraz chodziła z wdową,
Nie chce być królem tylko z tą królową.

XXXVIII.

„Cesarze greckie, mantuańskie pany
I krew Gonzagów i Paleologi,
Dom lotaryńskich książąt zawołany
I sławnych królów francuskich rząd srogi
Liczy w swym rodzie, i stąd bez nagany
Mogłaby zasieść miejsce między bogi;
Ale jéj godność, nad wszytkie przykłady,
I starożytność przewyższa i dziady.

XXXIX.

„Przewyższa wielką fortunę umysłem,
Umysł rozumem, rozum wszelką cnotą.
Jako nad bajką i pięknym wymysłem,
Zdziwi się przyszły wiek nad jéj robotą,
Nad zdrową radą, nad mieszkiem nieścisłem,
Gdy między stany stwierdza zgodę złotą,
Albo zachęca na nieprzyjacioły,
Albo funduje szpitale, kościoły.