I obyczajów krasą niewidaną,
Włada, jak pani, swoich więźniów losem,
I jakoby to nie o garło grali,
Tak do niéj bieżą i wielcy i Mali ([1]).
„Widzisz tę, matko, co różanéj zorze
Na świat dopioro podobieństwem wschodzi?
Ach! grozi ogniem, gdy stanie w swéj porze.
Jeśli na wschodzie serca ludzkie szkodzi,
Cóż się jéj zdoła oprzéć o nieszporze?
Strzeżcie serc waszych, moja rada, młodzi:
Bo byle które na jéj blask na Tarło ([2]),
W wieczną niewolą zasiędzie na garło.
„Przypatrz się i téj wspaniałéj postaci!
Przyznasz, że ciało właśnie jak z tokarnie.
Sznycerz i malarz pewnie zakład straci.
A tym się chętniéj każdy do niéj garnie,
Że dobry humor z piękną twarzą braci.
Poddaj się każdy, nie trać czasu marnie,
Bo ani rozum w takowym płomieniu,
Ni Woda ([3]) radzi, choć ją ma w imieniu“
Chciał jeszcze dłużéj rozwodzić się z słowy
I pozostałe opisać dziewice,
Ale Wenera nie ma wolnéj głowy;
Pomni o Psysze. Nadto, śliczne lice
Tych nimf czynią jéj jakiś postrach nowy,
Żeby się do jéj nie pięły stolice.
Skąd Kupidyna z królewskiego sadu
Wywodzi, pełna i strachu i jadu.