Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/274

Ta strona została przepisana.
CXLVII.

Ona przysięga, że mu będzie szczera
I wierna zawsze i tych słów pamiętna;
Ale się przecie widzieć sióstr napiera
I śle w przyczynie usta do ust chętna.
A on jéj włosem złotym łzy ociera,
Kiedy przy prośbie wypuści je smętna:
Kogoż nie zmogą pięknych oczu słowa?
I łez kochanych, choć niema wymowa?

CXLVIII.

Pozwala na to Kupido z przymusem,
Który mu czynią pieszczoty przy prośbie;
I jako miesiąc przyrodzonym musem
Ustąpi bratniéj aż pod ziemię groźbie;
Wyprawia po nie wiatry sporym kłusem,
Wiatry, co takiéj już przywykły woźbie;
Które z ochotą, przez swoje lekkie dmy
Niosą do siostry, nie siostry lecz wiedmy.

CXLIX.

Zdradny jad chętnym pokrywają czołem;
Psyche przyjmuje jako swoje ludzie
Otwartym sercem i okiem wesołem,
Nie myśląc o ich uwziętéj obłudzie.
W łaźniach pachniących piżmami i ziołem
Niesłuszną pieczą wiedzie o ich brudzie;
Bawi ich mile: potym wpośród sadów,
Do niebieskich je zaprasza obiadów.

CL.

Lutnie i skrzypki i głosy śpiewacze
Słyszą krzykliwe kornety, organy,
I niewidzialni z dziwnem posługacze,
Mutety nucą i grają padwany;
Ale serce sióstr na te gody płacze
I melodyą, którą ubłagany
Prędzejby mistrza lew słuchał i prędzéj
Dzikość zrochmanił, niż w zazdrosnéj jędzy.