Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/279

Ta strona została przepisana.
CLXVII.

„Możesz się, siostro, jak znowu odrodzić,
Do czego rada i sposób nietrudny;
Tylko się nie daj małżeńskim uwodzić
Związkom z tym mężem, który tak nie cudny.
Nie jest grzech figlem szalbierza podchodzić,
Niegodzien doznać szczerości obłudny.
Zapomnij pieszczot i nie miéj za śluby,
Które cię prosto prowadzą do zguby.

CLXVIII.

„Zachowaj tylko pod zwyczajne łoże
Światło, do skrytéj zamknione latarnie,
I na brusiku wyostrzone noże;
A wtenczas, gdy sen bestyą ogarnie
I smacznym gwałtem jak w pierwospy zmoże,
Nie chciéj drogiego czasu tracić marnie
I, wstawszy pilno z miękkich pierzyn, zcicha
Otwórz latarnią i dobądź tulicha!

CLXIX.

„Wierne żelazo i prawdziwa świéca:
Tamto się zemści, ta-ć prawdę odkryje.
Szczęśliwa-to noc, szczęśliwa łożnica,
Kiedy-ć się pościel w tak brzydkiéj krwi zmyje!
Tylko ty śmiele tam, gdzie sprośna łbica
Gibkim pacierzem przyszyta do szyje,
Wymierz swą bronią i pośpiechem sporem
Nie miéj litości nad tym cudotworem“.

CLXX.

Tak jéj nabiwszy złą poradą uszy,
Zła para złych sióstr do domu ucieka;
A Psysze głowę strach niezwykły suszy,
Mózg się jéj kręci, pies za uchem szczeka.
Bo lubo sobie wykonać to tuszy
I brzytwy toczy i nocy już czeka,
Między przestrogą téj złośliwéj pary
A swą miłością wiedzie w sercu swary.