„Tak cię zdradziło ciekawe mniemanie,
Lubo życzliwe miałaś w tym przestrogi.
Ale te twoje zdradne radne panie
Zapłacą mi to przez swój upad srogi.
Ciebie nie karzę; niechaj na tym stanie,
Że precz od siebie i serce i nogi
Oddalam. A ta kara będzie trwała.
Boże cię żegnaj, o zapamiętała!“
Z tym leci, a téj wskroś się serce wzdryga
Na to, że leci, nie że sama spadła.
Goni go sercem i okiem go ściga,
Póki go wzrokiem dojrzeć sobie kładła,
I nie służącą głowę za nim dźwiga;
A gdy go z oczu zgubi, jak trup zbladła,
Albo tak z blechu powrócona chusta.
Na lament tylko zostały jéj usta.
„Przepadłam (mówi). Co cięższa, że głupią,
Nie nieszczęśliwą mogą mię zwać słusznie.
Poleciałeś precz! Niechajże się skupią
Wszelkie niesmaki i męczą mię dusznie,
Jednak cię z serca mego nie wykupią.
Pójdę wtym z samym niebem nieposłusznie,
I choć bogowie rozwód nam wymyślą,
W sercu cię chowam, obłapiam cię myślą.
O! jako-ć lekko przyszło do rozbratu!
Jedna cię tylko, ku nieszczęściu memu,
Kropelka ognia rozgniewała! A tu,
W tych piersiach, serce ogniu piekielnemu
Oddawszy, męczyć złeciłeś jak katu?
Twemu ramieniu, trochę sparzonemu,
Prędko poradzą cymlickie maści,
A mój ogień trwa ze mną do upaści“.