Zemszczona Psyche drugą oszukiwa
Tąż sztuką siostrę i takimże kształtem,
Która na skałę śpieszy się skwapliwa
I w drobne sztuki rozbija się gwałtem.
Tak kto pod drugim stołek rad podrywa.
Sowitym mu to odda Bóg ryczałtem;
Kto w łyżce wody topi, dołki kopie,
Sam szyję złamie, utonie w potopie.
A Psyche wszędzie Kupidyna tropi,
W różne zakłada kraje, różnie kluczy.
Raz się spodziewa, drugi raz ztoropi.
Wszędzie schnie żalem, nadzieją się tuczy,
I niewczas się już, gdy oczy zatopi
Gorzkiemi łzami, co jest miłość, uczy.
Ale Kupido, chory z swojéj rany,
Do łóżka wtenczas leżał przykowany.
Bo matka jego, cug swoich gołębi
Wyprzągszy, w morskie udała się wały,
Gdzie na dnie czystym niezbrodzonéj głębi
Nimfy służebne bielsze jéj ścierały
Ciało, niźli śnieg, gdy go mróz zaziębi,
A wtym ciekawy nurek, ptak zuchwały,
Nie pomniąc, że to nowinkarze giną,
Z niesmaczną do niéj nurza się nowiną.
Prawi jéj, że syn, choć jéj na wesele
Nie prosił, prędko zaprosi na krzciny,
Że od swéj miłéj, ma znaki na ciele
I żywsze jeszcze w sercu sparzeliny;
Że w domu leży, nie wychodzi wiele,
Zemdlony jednéj miłością dziewczyny;
I dziwują się wszyscy zadumani,
Że, będąc matką, tego mu nie gani.