Siłaś to zacenieła; serce me, co mierzy
Szczęście swe krótką piędzią, ledwie-ć tyle wierzy.
Powiem więcéj: utwierdza i jego zaloty,
I chce, aby doznawał po tobie ochoty.
Cóż mniemasz? kiedy ociec jego w dziewosłęby
Dziś się téż wyprawuje; jeźli próżne z gęby
Puści słowo; i jeźli mógł w lepszą godzinę
Prosić o cię i wnosić za synem przyczynę!
Chociaż twoja życzliwość te smaki rozszerza,
Przecię im (nie wiem czemn) serce nie dowierza.
Wielkie szczęście, wielkie téż ma w sobie odmiany,
A kęs, i z gęby zginie, gdy nie obiecany.
Obaczysz, że się suszysz bojaźnią daremną.
Więc czekajmy cierpliwie, co zaś da. Pódź ze mną.
Pódź i powiedz Ximenie, że mię to obchodzi,
Że dziś późniéj jest u mnie, niżeli się godzi,
I że się z jéj lenistwem przyjaźń moja swarzy!
Co dzień widzę, królewno, ta cię żądza parzy
I co dzień pilnie pytasz, a jakoby z smutkiem:
Jakim się jej zaloty zawierszają skutkiem?
I słusznie téż to czynię; ona jak przez dzięki
Odebrała Bodrika za sługę z mej ręki:
I, że kocha w Rodriku, ja-m ich to złączyła,
Ja-m jéj dzikość na stronę jego zwyciężyła:
Słusznie tedy, kiedym ich dała w te okowy,
Chcę wiedzieć, jeśli mojej rady skutek zdrowy?
Przecie, królewno, chociaż się im dobrze dzieje,
Tobie dobra myśl ginie i serce truchleje.