Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/322

Ta strona została przepisana.

Twój miecz, kiedy mój stępiał, w posiłku przybywał;
Krótko: Tyś teraz tym jest, com ja przedtym bywał.
Przecie widzisz, że przy tym o urząd staraniu
Nierówne oba miejsce mamy w pańskim zdaniu.

Gomes.

Com ja zasłużył, tyś wziął, wydarszy mi prawie!

Diego.

Znać, że lepiéj zasłużył, kto cię przemógł w sprawie.

Gomes.

Ten, co go umie zażyć, godniejszy urzędu.

Diego.

Gdy go komu odmówią, znak to jest w nim błędu.

Gomes.

Przez figleś to otrzymał, jak dworzanin biegły.

Diego.

Cnota z męstwem, te same w posiłku mi zbiegły.

Gomes.

Albo raczéj krol chciał twe uszanować lata

Diego.

Król w tym uważał serce i sławę u świata.

Gomes.

Jeźli serce? tom ja sam na ten urząd zgodny!

Diego.

Kto go nie mógł otrzymać, znać, że go niegodny.

Gomes.

Że go niegodny ja?

Diego.

Ty!

Gomes.

Na starce ta mowa!
Godna tego, żeby wbić w gębę płoche słowa.

Diego.

Dobij mię po téj wzgardzie, która w moim domu.
Do tych czas nie usiadła na czele nikomu.

Gomes.

Na cóż się masz do broni, gdy-ć nie służą siły?

Diego.

Ach! teraz mię tak bitne ręce omyliły.

Gomes.

Odjąłem ci broń, ale pyszniłbyś się z tego,
Gdyby została w ręku męża walecznego!
Weź ją sobie; niech teraz, chociaż zazdrość zgrzyta,
Królewic życia twego historyą czyta;