Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/326

Ta strona została przepisana.
322
dramat.

Smaczne a wraz okrutne respekty, które mi
Afektami różnemi
Myśl rozdzieracie mężną i miłosną,
Takąż-to macie cenę,
Że z was i siły słuszne pomście rosną
I z waszéj zrzędy mam stracić Ximenę?

Ach! lepiej umrzéć sto razy!
Tyle-m ja mojéj pannie, jak ojcu powinien.
Kto się mścić chce, ten będzie niełaski jéj winien.
A ja się śmierci boję mniéj, niż jéj urazy.
Więc tę śmierć, którą gdyby niełaska sprawiła,
Nieznośniejszaby była,
Poprzedźmy chętnie; a kiedy tak nieba
I niechętne przejrzenie
Każą, umrzyjmy, kiedy umrzéć trzeba,
Ale nie dajmy przyczyny Ximenie.

Umrzéć, a nie zniosszy sromu,
Szukać śmierci? skryć się w grób sławie méj śmiertelnéj,
Wytrwać, że Hiszpania za dowód rzetelny
Będzie miała, żem nie mógł szczycić swego domu?
Zasłaniać się miłością, która dokończona,
Z śmiercią moją wraz skona.
Ach! nie słuchajmy więcej zdradnych myśli,
Które nas na hak żeną.
To rzecz, żebyśmy z honorem stąd wyśli,
Gdy po staremu (?) rozstać się z Ximeną.

To jest rzeczą oczywistą,
Żem dawniéj jest pod rządem ojca niźli panny.
Mszcząc się ojca, choć umrę z bólu albo ranny,
Oddam ojcu, jakom wziął, krew bez zmazy czystą.
Grzech-to, żem się rozmyślał i gniewał niedbale.
Bieżmy do pomsty cale
I, za czas marnie wstydząc się zgubiony,
Nie miejmy tego w cenie,
Kiedy ociec mój zostaje zelżony,
Że, kto go zelżył, ojcem jest Ximenie.